Mam trochę problem z kupowaniem książek 📖
Z jednej strony bardzo lubię odwiedzać księgarnie, przeglądać półki z nowościami, pytać o nowe i stare tytuły, na końcu wracać do domu z nową książką i po prostu czytać. Z drugiej mam świadomość, że poza kilkoma ulubionymi pozycjami do większość książek nie będę wracać tak często i po przeczytaniu nie będą mi raczej szczególnie potrzebne.
Próbowałem przerzucić się na czytanie książek z bibliotek, ale tu pojawiły się dwie zasadnicze przeszkody: Po pierwsze, o ile nie ma problemu z dostępnością starych tytułów, o tyle o nowe pozycje trzeba walczyć z szybkością i zaangażowaniem godnym maklera giełdowego przy jednoczesnej niemałej wiedzy na temat zasad działania systemu. A te, mam wrażenie, są zupełnie inne dla każdej biblioteki – zasady rezerwacji, przedłużenia, kolejka oczekujących, katalog centralny, katalog lokalny, itd. Na szczęście jest pani Danusia, która potrafi pomóc, kiedy skończą mi się już pomysły na prawidłowe wypełnienie rewersu.
Po drugie, odwiedzając bibliotekę zawsze staram się wypożyczać kilka tytułów na raz i nie zawsze jestem w stanie zwrócić je na czas. W konsekwencji chcąc wypożyczyć kolejne książki muszę uregulować karę ze przetrzymanie poprzednich tytułów. Panie z wypożyczalni w takich sytuacjach zachęcają mnie do zrobienia prolongaty, ale jakoś mam wrażenie, że może ktoś właśnie czeka na moją książkę i przedłużając termin zwrotu sprawię mu przykrość. Posiadanie książki na własność jest pod tym względem bardzo wygodne.
Tak sobie myślę, że są pewne rzeczy na których nie warto oszczędzać, a jedną z nich są kupione na własność książki. Coś czuję, że szybko nie zrezygnuję z tej przyjemności.
PS Pani Danusiu, jeśli pani czyta ten wpis, to obiecuję, że do końca tygodnia oddam resztę książek i ureguluję zaległości. Pozdrawiam!
Kiedyś więcej wypożyczałam, ale też miałam więcej czasu na czytanie więc nie było problemu z oddaniem w terminie. Po drugie tego, co akurat bym chciała to nie ma… Kupuję sobie, kupuję dziecku (bo z kolei nasza biblioteka ma mały dział książek dziecięcych i dziecko wypożycza, ale wybór niewielki). A mąż ostatnio przerzucił się na audiobooki 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja zacząłem myśleć o powrocie do kindla, ale jakoś od dłuższego czasu nam nie po drodze. Może dlatego, że nie pachnie farbą drukarską.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
ja nawet nie mam czytnika, jakoś nie mogę sobie wyobrazić czytania w tej formie 😉 choć większość zachwala
PolubieniePolubienie
Mam podobnie, tym bardziej, że jednak lubię zapach książek, możliwość wtykania zakładek, zaznaczania fragmentów. Czytniki niby też to mają, ale jakoś tak… No, nie wiem.
PolubieniePolubienie
ja wypożyczam, książek nie kupuję, dużo zaś dostaję na każdą możliwą okazję 🙂 no i mam czytnik, często z siostrą na spółkę nowości kupujemy
PolubieniePolubienie
Czytnik jest chyba rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem jeśli chodzi o nowości. Może najwyższy czas zrobić wielki powrót do kindla 😀
PolubieniePolubienie
mnie irytowała właśnie ta kolejka do nowości w bibliotece 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mój komentarz chyba będzie inny:
– kupuję książki i czytam, ale czasami zdarza się, że książka mi nie leży, więc oddaję do biblioteki . To są często nowości lub ubiegły rocznik, mam też świadomość, że mniejszych bibliotek na tego typu pozycję nie stać. i tak przypadkiem zostałam darczyńcą roku…
PolubieniePolubienie
Też zdarzyło mi się oddać kilka książek do biblioteki. Przyznam, że miałem z tego wiele przyjemności. Najlepsze możliwe miejsce dla przeczytanych pozycji.
PolubieniePolubienie
Przez wiele lat wypożyczałam książki, ale zawsze sobie powtarzałam, że kiedyś muszę zarabiać tyle, żeby mnie było stać na zakup własnych. I tak się stało. 😉 Kupuję, nie wstydzę się tego, sprawia mi to radość i nie zamierzam z tego rezygnować. Inna sprawa, że dość starannie dobieram pozycje. A pojedyncze nietrafione przypadki oddaję lub sprzedaję, jeśli nie czuję potrzeby czy sensu by je u siebie trzymać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Brzmi bardzo rozsądnie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Po tym jak x razy zostawiłam kupę kasy w bibliotece (chodzi mi o kary oczywiście), przestałam wypożyczać, bo w miesiąc się nie wyrabiam. No i kupuję książki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czyli w tej kwestii się zgadzamy 😉
PolubieniePolubienie
Mój komentarz chyba będzie również inny:
– kupuję książki i czytam, ale czasami zdarza się, że książka po zakupie mi nie leży, więc ją odkładam. Staram się nie wypożyczać a dlaczego treść poniżej. Zdarza się również , że po przeczytaniu kilku stron ją odkładam. Czytam te książki które są mi potrzebne na dzień dzisiejszy. W okresie szkolnym mało książek przeczytałem. Nadrabiam to teraz w wieku przedemerytalnym. Interesuje się medycyną naturalną i rozwojem duchowym w szeroko pojętym znaczeniu. Stąd też taka świadomość czy ta książka i treść jest odpowiednia w tej chwili dla mnie czy nie. Sprawdzam to swoją intuicją lub metodą radiestezyjną. Zdarza się że książka którą chciałbym nabyć posiada zaburzenia negatywnej energii poprzez osoby które ją posiadały – trzymały w ręku wtedy mam odczucie i informacje o tym , żeby nie kupować tej książki bo nie dla mnie. Szukam innej z innego żródła. Dlatego nie wypożyczam książek z radiestezyjnego punktu widzenia. To prawo można nazwać prawem Remanencji. Możliwe że mało kto to zrozumie ale cóż…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciekawa sprawa z tą energią, nigdy nie myślałem o tym w ten sposób. Rozumiem, że książka prosto z drukarni ma z założenia dobrą energię? 😉
PolubieniePolubienie