Jakiś czas temu w ramach wspierania kultury z legalnego źródła wybrałem się do kina na Psy 3. Trzydzieści złotych, które zostawiłem w kasie, nie uchroniło mnie jednak przed subtelnym policzkiem, który producent filmu wymierzył mi i reszcie widzów mniej więcej w połowie seansu prezentując na ekranie wielką paczkę kawy promującą „partnera” filmu. Jak później doczytałem, firma ta „od wielu lat jest mecenasem polskiej sztuki”.
Co to za sztuka, która bez pardonu atakuje odbiorcę reklamowym przekazem? Wyobrażacie sobie Ostatnią Wieczerzę da Vinci, w której Jezus dyskretnie reklamuje chlebek z lokalnej piekarni? Albo Panny z Awinionu pozujące z maszynkami do golenia dla kobiet? Nie wiem, co w tej sytuacji jest gorsze: czy to, że producent zamienia sztukę filmową w sztuczkę marketingową, czy to że my jako widzowie przyjmujemy takie rozwiązania jako normę, dając tym samym przyzwolenie na tę podprogową indoktrynację. Widocznie uważa się nas za zbyt mało rozgarniętych, aby stając przed sklepową półką dokonać prawidłowego wyboru. Wplatanie reklamy w film, za który żąda się pieniędzy, jest w mojej ocenie po prostu nieuczciwe.
Granica tolerancji przeciętnego konsumenta w kwestii reklamy od lat przesuwana jest niestety w stronę absurdu. Jaki obraz rzeczywistości się z tego wyłania? A no taki, że przy wjeździe do Zakopanego wita nas Mariusz Pudzianowski, ambasador polskiej blachodachówki, swoisty stalowy dyplomata bez teki. W telewizji oglądamy natomiast Zygmunta Hajzera, którego nikt nie kojarzy już jako radiowca czy dziennikarza, ale jako gościa od proszku do prania. I żeby było jasne – nie tego, który sam sprzedaje. Podobnie rzecz ma się z Magdą Gessler, która promując suplement diety wspierający trawienie daje świadectwo historycznej prawdzie, iż każda rewolucja pożera własne dzieci. I słowo pożera nie jest tu bynajmniej przypadkowe. Obrazu dopełnia Edyta Herbuś, która w nieco starej, ale jakże zmysłowej reklamie środka przeciwko stonce uwodzi insekta erotycznym tańcem przy wtórze afrykańskich bębnów (gorąco polecam Waszej uwadze tę kapitalną kompozycję).
Wszystko to byłoby pewnie do przełknięcia, gdyby dziwne pomysły agencji reklamowych spotykały się ze zdecydowaną reakcją odbiorców. Ale skoro nikogo nie razi już zestawienie brutalnej kreacji Bogusława Lindy z zalewanym cappuccino, to chyba nie ma o czym rozmawiać. Oto jak w prosty sposób można utopić kultowe kino w filiżance kawy.
🤹♀️
Cappuccino w Psach? Dobrze, że nie musieli reklamować Danonków 😉
PolubieniePolubienie
Tak, też się zdziwiłem, ale doczytałem i jednak oczy mnie nie myliły. Linda z Danonkiem to byłby koniec wszystkiego :p
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pamiętam, że w jakiejś komedii romantycznej była reklama Berlinek
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ale skoro w serialach można napieprzać sokiem, kredytem i autem, to dlaczego w filmie nie? To są grube hajsy, a od dawna przecież wiadomo, że reklama dźwignią handlu.
Nie mam nic przeciwko, byle nie jebało po oczach.
Psów nie widziałem, jakoś mnie nie ciągnie do 3. Warto?
PolubieniePolubienie
Mnie nie wciągnęło zupełnie, a reklama kawy tylko to potwierdziła.
PolubieniePolubienie
To nie idę. Znaczy jak już otworzą 😉
PolubieniePolubienie
Ja się staram oddzielać kultowe kino od reklam, które są tym kinem inspirowane.
Ale reklamy jako takie (zwłaszcza puszczane w trakcie filmu, który to proceder wydłuża cały seans co najmniej o godzinę) są naprawdę wkurzające. Np. reklama jednego piwa, a zaraz po niej reklama drugiego piwa. Jakby oglądający był kompletnym matołem, który nie wie, że oprócz jednej marki piwa istnieją jeszcze inne…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dlatego ja się zawsze spóźniłam na film, taki jestem przebiegły hehe
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gorzej kiedy film jest w telewizji w domu. Wtedy reklam nie da się ominąć 😛
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nawet świetne, klasyczne filmy zawierają lokowania produktu. Problem tylko w tym, w jaki sposób robi się to u nas. Subtelność godna YouTube 😅
PolubieniePolubienie
Subtelnością można wiele usprawiedliwić, ale tutaj akurat był strzał prosto w oczy 😉
PolubieniePolubienie