Kiedy przeglądam portale informacyjne, przypominają mi się szkolne lekcje historii. Głównym zadaniem było tam przyswojenie sobie jak największej ilości dat, w których miały miejsce konkretne wydarzenia. A to chrzest Polski, a to różnego rodzaju bitwy, zawierane pokoje, sojusze i koronacje. Jednym z zadań na sprawdzianach było nawet przyporządkowanie odpowiednich dat do wydarzeń. Wykuwałem więc suche daty nie mając tak naprawdę pojęcia o zachodzących w przeszłości procesach historycznych i wzajemnych powiązaniach.
Podobnie jest dzisiaj z informacjami rzucanymi nam przez media. Co zrobić z faktem, że Mike Pompeo odwiedza nasz region? Jak interpretować decyzje podejmowane na forum Unii Europejskiej w tej czy innej sprawie? Jakie są przyczyny, a jakie skutki, protestów na Białorusi? Bez nakreślenia szerszego kontekstu wydarzeń mamy do czynienia jedynie z rozrzuconymi faktami, które w dobie dość powszechnej ignorancji grupować można według najbardziej absurdalnych teorii i z powodzeniem sprzedawać je potencjalnym wyznawcom.
Powierzchowna czy selektywna informacja leży z kolei u podstaw wielkiej kariery, którą robią dzisiaj bliżej nieokreślone, ale bardzo wygodne politycznie pojęcia jak: grupa nacisku, siła zewnętrzna, wroga dezinformacja, ideologia, wschodnia lub zachodnia propaganda. Kilka razy próbowałem nawet wsłuchać się w internetowych wyznawców tej czy innej teorii, niestety nigdy nie doczekałem się rzetelnego wyjaśnienia genezy danego zjawiska. Wszystko zawieszone jest w oparach tajemniczości i niedomówienia. Na koniec pojawiało się zawsze zaproszenie do zapoznania się z autorską kompozycją medialnych doniesień, które mają rzekomo dowodzić słuszności tezy. Efekt jest taki, że dzisiaj każdy żyje w swojej bańce z jedyną słuszną prawdą o świecie.
Czasami wydaje mi się, że w pewnych kwestiach lepiej żyć w niewiedzy, niż być dobrze poinformowanym, ale nie mieć o tym zielonego pojęcia. Dzisiejszy dostęp do szerokiej informacji to nie tylko możliwość bycia na czasie, ale przede wszystkim wielka odpowiedzialność za ich odpowiednią interpretację.
✍️
To prawda, informacje nas zasypują, a czasem już nie wiemy co się z czym łączy. Dopiero co płakaliśmy nad Beirutem, a teraz nie słyszymy o tym ani słowa. To samo będzie z Białorusią, dane są póki temat jest „chodliwy”. A o wielu sprawach z własnego podwórka nawet nie mamy pojęcia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Rok 2020 jest szczególnie obfity w tego typu informacyjne wrzutki bez głębszego wyjaśnienia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam trochę podobne przemyślenia. Dzisiejsze bagienko medialne polega generalnie na tym, abyśmy kliknęli w dany news aniżeli rzetelnie go opisać. Ogólnie super wpis. Jak będę miał więcej czasu to poczytam sobie resztę Twoich wpisów.
Pozdrawiam i zostawiam supp!
Bartek
PolubieniePolubione przez 1 osoba
„Kiedy przeglądam portale informacyjne, przypominają mi się szkolne lekcje historii. Głównym zadaniem było tam przyswojenie sobie jak największej ilości dat, w których miały miejsce konkretne wydarzenia. A to chrzest Polski, a to różnego rodzaju bitwy, zawierane pokoje, sojusze i koronacje. Jednym z zadań na sprawdzianach było nawet przyporządkowanie odpowiednich dat do wydarzeń.”
Dokładnie tak samo wyglądały moje sprawdziany z historii od podstawówki do liceum 😀 Z tym, że ja zawsze historię lubiłem, więc o ile sprawdziany jako takie stale były źródłem ogromnego stresu, poznawanie tych wszystkich dat i faktów, śledzenie map, których granice zmieniały się na przestrzeni wieków, do dzisiaj sprawia mi sporo przyjemności 🙂
PolubieniePolubienie